Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 080.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dobrze, dowiem się jutro o wszystkiem, a dziś ja także przyszedłem tu z propozycyą.
— Jaką?
— Trafia się dobry interes.
Powiedziawszy to zatrzymał się, jak gdyby zostawiał resztę domyślności słuchacza. Ale słuchacz był niedomyślny.
— Tylko trzeba za niego zapłacić.
— Cóż to za interes? — spytał Herkner — jeśli dobry na prawdę, to moglibyśmy go przedsięwziąść do spółki.
— Hm! do spółki, z ochotą ja się piszę na połowę zysków.
Herkner milczał i słuchał.
— Mam tu właśnie znajomego dzielnego chłopca co się zowie; jak zwykle dzielne chłopcy więcej wydaje niż ma, tem bardziej że szalenie zakochany w żonie, a żona stroić się lubi, potrzeba mu więc pożyczyć nie wielką sumką 40,000, ale majątek duży i czysty jak kryształ.
— W takich warunkach łatwo dostanie.
— Otóż pomyślałem zaraz o tobie, panie Urbanie.
— Dla czegóżby nie, dać mogę, chodzi o warunki.