Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ła już wcale pretensji do młodości, że pozostawiła od dawna za sobą wiek marzeń, rwań i pragnień. Przecież pomimo to twarz jej nosiła niezatarte ślady niepospolitej piękności i nikt patrząc na jej płeć przezroczystą, na klasyczne rysy, i na głęboki szafir oczów nie byłby się domyślił że miała dorosłego syna i czwarty krzyżyk skończyła.
Postać jej wysoka i szczupła harmonizowała sztywnością swoją z surowym strojem. Głowa z pięknemi rysami matową bladością zdradzającą długie przebywanie w ciemnych, wilgotnych nawach kościelnych, przypominała ascetyczne głowy świętych niewiast Ary Scheffera, ale wzrok jej nie miał tego natężenia i wniebowzięcia, jakie natchniony mistrz odtworzyć potrafił, twarz jej przeciwnie miała ten klasztorny wyraz, konwencjonalnej skromności i nabożeństwa, sprawiający że wszystkie zakonnice, mają pomiędzy sobą jakieś nieokreślone podobieństwo; wyraz ten odbijał się wydatnie na czole Anny, nie przerżniętem żadną bruzdą doczesnej troski. Uśmiech spoczywający niezmiennie na jej ustach, pełen był nieokreślonej pogardy dla wszystkich spraw tego świata.