Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 096.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Znać było z roztargnionego spojrzenia, jakie rzucała w koło, iż całe jej życie skupiało się w abstrakcyjnych sferach, a do rzeczy ziemskich mieszała się o tyle tylko, o ile wymagała tego konieczność, obowiązki zaś swoje spełniała bez zamiłowania jako rzecz automatyczną, myśli jej i serce było gdzie indziej.
W domu snuło się tylko ciało Anny, przykute cielesnemi węzłami.
Z tego powodu wiał od niej chłód jakiś, a spokój niezmącony napiętnowany wiecznie na jej twarzy, mógł doprowadzić do rozpaczy. De facto nie należała ona ani do świata, ani do rodziny, a jedynem prawdziwem zajęciem było dla niej staranie się o zbawienie duszy, nieskończone litanie, nowenny, nabożeństwa, kazania, posty i umartwienia, któremi starała się odżegnać od słabego umysłu, widmo piekła ścigające ją nieustannie.
Naturalnie mąż był tutaj zupełnie na drugiem planie. Anna wszystkie władze swego serca zestrzeliła w pobożności i oddawała się służbie Bożej z zapałem, którego ludzie pozazdrościć jej mogli. Jakim sposobem wyrobił się ten kierunek i zapanował samowładnie nad jej życiem, fakt