Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 101.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Słysząc wymówione swoje imię, kobieta drgnęła lekko, jak gdyby głos ten budził ją do rzeczywistości, z innego świata.
— Anno — powtórzył Herkner zniżonym głosem — dawno już chciałem rozmówić się z tobą.
Fakt ten był tak nadzwyczajny w tem stadle, iż Anna spytała zdziwiona.
— Ze mną?
— Tak jest, są rzeczy które niepokoją mnie coraz bardziej.
— Ciebie mój mężu — wyrzekła z konwencyonalnem zajęciem, skrywającem zaledwie głęboką obojętność — o cóż to idzie?
— O to co nas wspólnie obchodzi, o Stasia.
Tym razem twarz Anny, straciła swój stereotypowy uśmiech, powieki jej zadrgały, ale czekała dalszych słów męża.
— Staś od jakiegoś czasu — mówił Herkner — jest smutnym, zamyślonym ciągle, czy nie domyślasz się co mu być może?
— Nie zauważyłam tego — odparła żona.
Odpowiedzi tej mąż mógł się spodziewać, była ona w loice charakteru i usposobienia Anny.