Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 102.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Przecież są rzeczy przewidziane z góry, a jednak zawsze nieznośne.
— To źle — wyrzekł — matka powinna zwracać baczne oko na syna.
— Sądziłam — odparła — iż to należy do ojca, alboż zostawiliście go pod moim wpływem, alboż nie oddałeś go do tych obrzydłych szkół, a teraz nie posyłasz do uniwersytetu, alboż ja znam się na takich rzeczach.
W tych słowach przebijała gorycz, kontrastująca dziwnie, z przybranym uśmiechem ust.
Herkner wzruszył ramionami.
— Czy miałem go oddać do seminaryum? — zapytał cierpko.
Pozorna zgoda tego stadła, pierzchła przy pierwszej poważniejszej rozmowie.
— Sądzę iż Staś nicby na tem nie stracił.
Na tej drodze nie było sposobu porozumienia, Herkner pojął widać iż zalety żony, ciągnęły za sobą pewne konieczne niedobory, więc wyrzekł po chwili.
— Nie o to teraz idzie, trzebaby dojść przyczyny zmiany jaką w nim dostrzegłem.
Anna zamyśliła się nad problematem postawionym jej przez męża.