Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 127.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kna żona to rzecz djable kosztowna, kiedy się chce samemu zaspakajać jej fantazye.
Cynizm tej odpowiedzi uszedł przenikliwości Józefa.
— Ja nie mogę jej nic odmówić — szepnął sam do siebie.
— Nie radzę ci tego probować — wtrącił Horyłło — kobiety takie jak Teodora nie znoszą odmowy.
— Sam to przyznajesz, nie prawdaż, więc cóż mam uczynić.... co uczynić?
Powtarzał te słowa machinalnie, jak gdyby wierzył iż z myśli Leonarda tryśnie dla niego jaka rada, mogąca go wybawić z położenia w jakiem się znajdował.
Ale ten milczał, a uważny badacz, mógł był łatwo wyczytać z jego twarzy pogardliwą obojętność, z jaką przyjmował rozpaczliwe miotanie się Józefa.
Stał on na równi pochyłej, z której wcześniej czy później stoczyć się musiał, więc utyskiwania jego i wahania były próżne; Horyłło wiedział z góry w jaki sposób się one zakończą i uważał je za niepotrzebną komedyę lub słabość ducha.