Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 146.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

li sądowej w korytarzach i ustępowych pokojach, wszędzie gdzie tylko było kilka stóp kwadratowych przestrzeni, mieściły się gruppy ludzi rozmawiających głośno lub po cichu, badających się, lub unikających wzajem, stojących w świetle lub cieniu, stosownie do tego czy interes jaki ich tu sprowadzał, był jawnym albo skrytym.
Tutaj istniał rodzaj giełdy, gdzie akcye spadały i podnosiły się, gdzie dokonywały się wzbogacenia i zguby, gdzie knuły się spiski na cudzą kieszeń i dobrą sławę, gdzie podchodzono i oszukiwano się haniebnie, gdzie były partye, przymierza, walki i przegrane, nie mniej bolesne chociaż widownią ich były mroczne skrytki sądowego gmachu, a przedmiotem jeden wielki najdzielniejszy z bodźców ludzkich — pieniądz, niż te które odbywają się otwarcie na innem polu. Męty społeczne mieszały się tutaj przemocą do każdej sprawy, jak gdyby obrawszy sobie nietykalne stanowisko, przeradzały się w niezbędne społeczne żywioły, bezczelność starczyła im za prawo, uzbrojone niejako prejudykatem tolerancyi, występowały jako rodzaj ujemnej potęgi, tem groźniejszej w swoich objawach, że działanie jej było tajemnicze.