Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 149.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Horyłło i Srzygalski zeszli się więc od razu i bez powitań lub czczych formuł, nie używanych tutaj, przystąpili do rzeczy.
— Cóż Walnerowa, spytał Horyłło uprowadzając go w ciemny kąt pod schodami i zwracając baczną uwagę, by go kto nie podsłuchał.
Strzygalski wzruszył ramionami z nieokreślonym wyrazem.
— At ma pan jej stryjecznego wnuczka, wyrzekł wskazując na Konrada Daleckiego, idącego z wolna na górę.
— Więceś pan nic nie zrobił.
— Eh! tak znowu źle nie jest, rzecz się zagaiła, ale skutek nie pewny, niech djabli wezmą babę, musiałem użyć całego bractwa, za taką pracę mało pięćset złotych.
— Ależ panie Strzygalski to dopiero początek interesu.
— A cóż będzie dalej? spytał ten ostatni, zwracając na dziekana młodzieży bystre spojrzenie, które zdawało się go całego przenikać.
Horyłło namyślał się przez chwilę wahając się czy powierzyć zacnemu pomocnikowi, obrót jaki