Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 151.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

prawdy zdawał się opromieniać twarz jego nacechowaną uśmiechem smutnym i łagodnym. Postać ta stanowiła dziwny kontrast z całym tłumem zalegającym przedsionek sądu, wyróżniała się od niego jak żywe wcielenie sprawiedliwości, i przywodziła mimowolnie na myśl słowa Strzygalskiego: to uczciwy człowiek.
Horyłło znał go widać z widzenia i nazwiska, bo wycedził przez zęby z wyraźnem niezadowoleniem:
— Więc to Konrad Dalecki jest krewnym Walnerowej, że też ja tego nie wiedziałem.
— Jej stryjeczno rodzonym wnuczkiem, odparł szyderczo Strzygalski.
— Masz pan słuszność, tego człowieka nie przekupić dzisiaj.
W tym słowie dzisiaj mieścił się cały pogląd zacnego pana Leonarda na świat i ludzi, uczciwość była w jego pojęciu daleko więcej chorobą przejściową niż stanem chronicznym, Strzygalski jednak nie zwrócił na to żadnej uwagi, zapewne przyszłość psychiczna Daleckiego nie obchodziła go wcale, lub też miał pod tym względem swoje osobiste zdanie, ale ponieważ to nie należało do rzeczy, odparł tylko.