Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 165.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dla czegóżby nie — wyrzekła — mój krewny tu obecny, adwokat Dalecki....
— Rozumiem, rozumiem — przerwał staruszek — wyzyskano pani dobrą wiarę, spuściłaś się pani na ludzi i oni doprowadziliby cię do zguby. Prawdziwie to łaska Opatrzności, żem się tutaj znalazł.
— Ależ panie — zawołał przerażony Puchalski człowiek skromny, cichy i nieśmiały, jakim prawem....
— Prawem jakie ma każdy uczciwy człowiek, przeszkodzenia cudzej krzywdzie — mówił zapalając się staruszek.
— Krzywdzie! — zawołano chórem.
— Tak jest krzywdzie — powtórzył z siłą przekonania — klnę się na wszystkie świętości że jeśli te pieniądze dostaną się w ręce Puchalskiego, można je za stracone uważać, to człowiek bez charakteru i kredytu, co z nikim jeszcze dobrze nie wyszedł.
— Ja! ja! — wołał nieszczęśliwy Puchalski, nie pojmując o co go oskarżają.
Ale prześladowca jego nie dopuścił go do słowa.