Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 169.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie spodziewałem się jednak spotkać takie lekceważenie interesów sobie powierzonych i mówię to otwarcie, źle pan robisz panie adwokacie, nadużywasz dobrej wiary twojej krewnej, narażasz ją na pewne straty dla niewiadomych mi powodów. Nic dziwnego jeśli ci grożono zerwaniem interesu, każden kto go znał tylko, mógł to uczynić bezpiecznie.
Z kolei pan Ozorski postawił kwestyę na drażliwym gruncie, bo choć mowa jego była mierzona, zawierała przecież nadto wiele znaczenia, by można ją było odeprzeć milczeniem. Płomień oburzenia zamigotał w źrenicach adwokata, ale nie raczył odpowiadać zapaśnikowi, którego aż nadto odgadywał cel i pochodzenie, tylko zwrócił się do Walnerowej.
— Babko — wyrzekł — jeśli możesz uwierzyć choć na minutę iż ten pan ma słuszność, ja niemam tutaj co robić dłużej.
— Zaczekaj Konradzie — odparła niespokojnie kobieta, miotana widoczną niepewnością.
— Pani dobrodziejko młodość jest prędka — wtrącił Ozorski — dąsa się zwykle, kiedy nie powiodą jej się zamiary.