Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 177.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dem której układała się moja babka z Puchalskim, by żądać od nich pięćset złotych procentu.
— Otóż wypowiedziałeś pan właściwe słowo, a jakie prawo ma do nich rejent piszący akt, administracya pobierająca stempel i pan sam co byłeś pośrednikiem pomiędzy stronami, przecież wszyscy mieliście wziąść zapłatę, dla czegóż ja miałem być od niej wykluczony?
Było to rozumowanie osobliwe, brak fundamentalnej loiki i jasnego określenia funkcyi społecznych, przy śmiałości poglądu nie krępującego się wcale rutyną, wyradzał zboczenia myśli, które następnie przechodziły w dziedzinę faktów; Strzygalski wygłaszał je z dobrą wiarą, godną lepszej sprawy, czuł się wyraźnie w prawie praktykowania swego rzemiosła, a jeśli je świat potępiał, była to w jego przekonaniu jedna z tysiącznych niesprawiedliwości, jakie mają miejsce pod słońcem.
W gruncie rzeczy nie czuł się ani lepszym ani gorszym od wielu innych zarabiających na chleb powszedni, nie pracą rąk ale pracą myśli. W każdym razie zdania jego nie dały się zbić w dwóch słowach, trzeba było na to wyłożyć mu całą teo-