Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 178.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ryę podziału pracy, gwarancyi i układów społecznych, a jedynym doraźnym argumentem jakiego mógł użyć adwokat, była krzywda wyrządzona tak stronom interesowanym jak jemu samemu. Strzygalski roześmiał się tylko.
— Ba — wyrzekł — czemużeście się ze mną nie ugodzili, na inny raz będziesz pan ostrożniejszym.
— Na drugi raz nie uda się tak łatwo, tu miałeś pan do czynienia z kobietą nie znającą życia.
— To na drugi raz użyje się innych środków, my musimy także wyrozumieć z kim mamy do czynienia. A skoro pan adwokat chce mnie mieć za przeciwnika....
Strzygalski wymówił ten niedokończony frazes, jak człowiek pewny swego z rodzajem szyderczego ukłonu.
— Wiem z doświadczenia że pan jesteś przeciwnikiem nie do pogardzenia — odparł Konrad z uśmiechem — przecież nie o to chodzi, nie lękam się żadnej walki, tylko chciałbym dla pana samego żebyś zmienił zajęcie, zdolności twoje na innem polu przyniosłyby ci może więcej korzyści, i to bez niczyjej szkody.