Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 179.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc cóż mam robić? czy zostać dependentem jakiego mecenasa czy rejenta, pisać nie lubię ani siedzieć na miejscu, a zresztą, ktoby mnie chciał użyć? klienci by się mnie zlękli, przecież wszyscy wiedzą, że jestem agentem do psucia interesów, a nie do ich prowadzenia. Każden ma swoją dolę — zmienić ją nie łatwo. Idź pan swoją drogą panie adwokacie, a ja pójdę swoją, różne one na pozór bardzo, ale w gruncie....
Machnął ręką z nieokreślonym wyrazem i chciał odejść. Rozmowa ta budziła może w jego myśli wątpliwości których mieć nie chciał, Konrad wywierał na niego wpływ bezwiedny; pragnął go uniknąć, on jeden przemawiał do niego jak do człowieka.
Ranek ten był przykry dla Konrada, niespodziany obrót interesu i zajście z babką, postawiło go materyalnie w trudnych warunkach. Młody adwokat był jednym z tych ludzi co sami przebojem torują sobie drogę na świecie, a taka droga za zwyczaj bywa twardą dla tych szczególniej, co nie umieją uniżać się, pochlebiać ani szukać krętych ścieżek powodzenia.
Od kilku miesięcy zaledwie mianowany patronem trybunału wyczekiwał na klientellę, która