Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 188.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Szedł szybko jak człowiek mający przed sobą cel wyraźny. Czasem spoglądał na zegarek, zapewne lękał się spóźnić.
Widać Strzygalski doskonale był poinformowany o czynach i zwyczajach Konrada, gdyż rzeczywiście wszedł on do domu, w którym mieszkała pani Skalska z córkami, minął jednak obojętnie okno w którem jak zawsze siedziała Hortensya, nie zamieniwszy z nią wcale ukłonu, i wszedł w dworku zajmującym głąb dziedzińca do maleńkiego mieszkania.
Drzwi nie były zamknięte tylko ogromny pies czarny Nowo-Founladzkiej rasy o długiej lśniącej sierści, leżał na straży przy progu. Za poruszeniem klamki podniósł się na wpół gotując się widocznie do spełnienia missyi odźwiernego, i przyjęcia groźnem szczekaniem jakiego bądź nieproszonego gościa.
Ale na widok wchodzącego powstał i z radośnym mruczeniem podniósł kudłatą głowę ku Konradowi, witając go ludzkim prawie sposobem.
W tej chwili w drzwiach przeciwległych ukazała się postać kobieca i ona także zawołała radośnie: