Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 190.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Kobieta ta nie była ani piękną ani zbyt młodą, ciemne włosy ocieniały inteligentne czoło, pociągły owal twarzy, miał nieskończoną miękkość konturów, a oczy spoglądały na świat z wyrazem słodyczy i spokoju, wywalczonego może ciężkiem bojowaniem, bo w rysach tej twarzy napiętnowanej widocznie ręką nieszczęścia, znać było jakąś przeszłość bolesną, zawody i smutki wypiły rumieniec jej lica, spędziły z ust uśmiech swobodny, i naznaczyły jej postać niczem nie startym stygmatem.
Teraz jednak była spokojną, nie ową spokojnością dziecka co patrzy w świat nieznany bez trwogi, ale spokojnością dojrzałej istoty co poznała burze życia, i gotuje się stawić im czoło bez trwogi.
W ruchach jej i głosie przebijała się pewna stanowczość i pewność siebie, kontrastująca dziwnie z miękkiemi rysami i wątłą postacią, a nadewszystko ze spojrzeniem pełnem przenikającej słodyczy.
Pokoik jej zdradzał pracowite i czynne życie, w którem może szukała i znalazła ukojenie ran przeszłości; na stole pełno było książek, widać że ta kobie-