Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 199.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czegóż ty żądasz więcej od życia — spytała — czyż taką chwilę opłacimy zbyt drogo potępieniem świata, ja się nie skarżę na moją dolę czy będziesz mniej mężnym odemnie.
— Gdybyś ty cierpiała we mnie jak ja cierpię w tobie Kazimiero, zrozumiałabyś to co czuję.
— Bo też pomiędzy nami nie powinno być nic mojego ani twego, powiedziałeś to sam, wszystko powinno być wspólne.
Na tę dyalektykę miłosną trudno było znaleźć odpowiedzi, on też umilkł wpatrując się w rysy kobiety przetworzone w tym momencie wyrazem wszechwładnego uczucia, jak wierni patrzą w obraz cudowny.
— Bóg widzi tylko — wyszeptał jakim błogosławieństwem jesteś dla mnie, w świecie wśród którego walczę i pracuję ocierając się o tyle brudnych żywiołów, otoczony atmosferą żądz i pokus, wspomnienie twoje jest dla mnie osłodą i wsparciem, gdybym miał upaść stałoby się dla mnie tarczą zbawienia. Ja dążę tutaj jak wędrowiec spragniony rosy ożywczej i wychodzę ztąd, zawsze silny, niezachwiany uzbrojony niezłomnie przeciw burzom życia.