Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 200.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Słuchała go upojona najwyższą pieszczotą tych słów.
— A ty czy mniej jesteś dla mnie — wyrzekła.
— Nie Kazimiero, ty tego zrozumieć nie możesz nigdy.... nigdy. Czemże ja byłem gdy zbliżyły się nasze drogi.... niczem zupełnie. Ty przetworzyłaś mnie w rękach twoich, ty nauczyłaś mnie życia, wskazałaś cel godny mnie i ciebie, i jeśli dzisiaj jestem człowiekiem, tobie to jednej zawdzięczam.
— I sobie także, najwięcej sobie Konradzie.
— Nie, nie, sądzę się sprawiedliwie, wiem na jakich byłem rozdrożach, dobre instynkta moje milkły w zetknięciu ze światem, zagłuszone ogólnym przykładem, ty znać nie możesz Kazimiero tej rozkładowej siły jaką posiada prąd ogólny, gotów byłem mu uledz i zabić w głębi własnego sumienia wiarę we wszystko co wielkie i szlachetne, kiedy ty zajaśniałaś w sercu mojem jak gwiazda przewodnia.
Nie były to z pewnością czcze frazesa, Konrad wymawiał je głosem stłumionym i siłą przekonania jak człowiek który całe życie ma na us-