Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 205.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

w każdem położeniu, wszak i ja wierzyłam dawniej, że sługi, powozy, stroje, nie stanowią zbytku a przecież odrzuciłam wszystko bez bólu.
Mówiąc to powiodła okiem w około jak gdyby porównywając stan obecny z dawnym.
Teraz starczyły jej zupełnie te ciche bielone ściany, skromne sprzęty i czarny Alf stanowiący jedynego jej stróża i sługę.
— To zupełnie co innego — przerwał Konrad — dotąd odrzuciłaś pani urojone potrzeby zbytku, i za nadto może, teraz idzie o rzeczy niezbędne. Wierz mi zamiary twoje są niepraktyczne.
— Więc cóż mam czynić? — szepnęła z niechcenia.
— Czyż nie możesz tłomaczyć, mówisz płynnie po francuzku, po niemiecku.
— Myślałam o tem, ale tutaj konkurencya jest wielka, potrzeba znajomości, protekcyi, więc rozumiesz pan dobrze że to już nie dla mnie.
— Pozwól mi się pani o to postarać — zawołał szczęśliwy iż może nad nią roztoczyć tutaj przynajmniej opiekę kochanka — oh! gdybym mógł myśleć za ciebie, pracować za ciebie.
Położyła mu lekko rękę na ramieniu.