Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 223.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przyszłość. Co prawda Horyłło wiedział tyle o pracy, co ślepy o kolorach, i nie można było winić go bardzo, jeśli nie szukał dla drugich tego środka odrzuconego stanowczo z własnego życia.
Przybył on tutaj z zupełnie innym projektem, więc pozwoliwszy wdowie wyżalić się do woli, rozpoczął rzecz zwykłym sobie protekcyonalnym tonem.
— Myślałem ja bardzo wiele o położeniu pani, zajmowałem się niem szczerze.
Ten sam wstęp rozczulił biedną kobietę, oczekiwała więc dalszych słów opiekuna z natężeniem nadziei, zapominając wszystkich podejrzeń, nasuniętych jej przez Konrada.
Hortensya także podniosła na niego oczy z łatwowiernym zaufaniem nieszczęśliwych, którzy sądzą, iż dobro powinno spłynąć na nich darmo, bez pracy i trudu.
— Umyśliłem więc — ciągnął dalej opiekun — doradzić wam byście opuściły Warszawę.
Rada ta tak mało odpowiadała oczekiwaniu, iż pani Skalska zwróciła na niego nieufne spojrzenie, a Hortensya zawołała: