Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 226.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Kobiety mogły mu odpowiedzieć że ostateczność ta prędzej czy później przyjść musi, że środek jaki doradzał odwlekał ją tylko na czas krótki, nie czyniły jednak tego, tylko na wspomnienie groźby przyszłości zawieszonej nad ich głowami zalały się łzami.
To do reszty zniecierpliwiło pana Horyłłę, który nadewszystko nie lubił płaczu, i tym podobnych scen.
— No — wyrzekł powstając — nie chciałem wam zrobić przykrości, nie ma czego desperować, pomówimy o tem innym razem.
Chciał się żegnać, gdy niespodzianie Ksawera przystąpiła do niego.
Przez cały ciąg rozmowy trzymała się na uboczu, nie mieszając się do niej wcale, a teraz zdobywszy się widać na jakieś postanowienie zbliżyła się do opiekuna.
— Czy masz mi co powiedzieć Ksawerko? — zapytał.
— Tak jest wuju — odparła od razu.
Ale po tym wstępie nie wiedziała zapewne jak ciągnąć dalej, bo umilkła spuszczając na oczy powieki.