Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 235.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mosfera płomienna, pełna zarazem rozkoszy i bólu, zmieszana z jakąś grozą straszliwą, rozświetlającą mu horyzont przyszłości jak łuna pożaru.
Józef nie należał wcale do natur refleksyjnych, umiejących zdać sobie dokładną sprawę z doznawanych wrażeń, dla tego też te wszystkie uczucia nie formułowały się w nim wyraźnie, ale raczej tworzyły jakieś chaotyczne obrazy, budzące nieokreślone trwogi i nadzieje.
Takie natury najłatwiej zwrócić się dają z obranej drogi, burzliwe prądy życia unoszą nieświadomych na zdradne skały i mielizny, zkąd często niema powrotu.
Dzisiaj Józef może nie byłby chciał wrócić się do przeszłości, gdy swobodny, wesoły, niezależny, wiódł życie bez troski, znając tylko rozkosze łatwych miłostek; przeszłość to była niedawna, a jednak tak daleka, myślą przecież przenosił się do niej nieraz, a wówczas szeroka pierś jego podnosiła się westchnieniem; ale jedno spojrzenie Teodory starczyło by rozproszyć mu chmury na czole, i uczynić go znów pokornym niewolnikiem jej kaprysów.
Horyłło nie lubił smutku i zamyślenia, uważał bowiem iż były to rzeczy nudne i nieprodukcyjne