Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 246.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zef Sumski nawet miał przekonanie iż potrafi pożyczkę swoją przed rodzicami uprawnić, a jednak gdy podpisywał akt ręka mu drżała, a zimny pot występował kroplami na czoło.
Przed kilku dniami walczył sam z sobą i targował się z własnem sumieniem, ale dzisiaj potrzeba pieniędzy stała się tak gwałtowną, iż przytłumiła wszelkie skrupuły, Teodora płakała iż dotąd nie miała Bewerley’a. Fakt ten przenosił siłę oporu nieszczęśliwego męża.
Teraz wziąwszy wreszcie gorączkowo oczekiwaną summę i podzieliwszy się nią z całą szajką doradców, pospieszył zadość uczynić kaprysowi żony.
Teodora zadąsana i nieubrana jeszcze siedziała w swoim pokoju, ogniste włosy skręcone niedbale wiły się w koło białej szyi, i spadały jak węże na ramiona.
Po raz pierwszy od dnia małżeństwa, wola jej od razu nie stała się czynem; fakt ten stanowił przykrą nowość której się wcale poddawać nie myślała. Więc ściągnęła czarne brwi założyła na kolana splaśnięte ręce, zastanawiając się co miała czynić by fakt ten nie ponowił się więcej.