Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 247.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie zapytała siebie czy mąż był lub nie był w stanie zadość czynić kosztownym fantazyom, to było dla niej zupełnie obojętnem, ona chciała mieć wszystko czego żądała i czuła się dość piękną by wymagać chociażby niepodobieństwa.
Nie przyszło jej na myśl, że małżeństwo wiąże ludzi tam nawet gdzie niema miłości węzłem wspólnego interesu, że solidaryzuje życie jeśli nie serca, solidarność tę odrzucała z góry; miała w najwyższym stopniu samolubną naturę zalotnic, w życiu chciała znać same rozkosze i tryumfy, nigdy obowiązki. Była ubogą, potrzebowała zbytku, zawsze gotową była opłacić go uśmiechem i uściskiem.
Była piękną, mówiło jej te lustro i pochwały otaczających, a nadewszystko spojrzenia mężczyzn, zapalające się na jej widok; piękność więc ta w jej przekonaniu stanowiła przeciwważnik ubóstwa, za jej pomocą powinna była posiadać to czego tylko zażąda. Wszak dla tego jedynie poślubiła Sumskiego, dotąd była mu wierną bez przymusu, uważała go jednak za legalnego dostarczyciela zbytku i nic więcej, więc w dniu w którymby czegokolwiek zapragnęła daremnie, nie wahałaby się i nie przebierałaby w środkach. Czy dzień