Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 298.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Cóż to cię obchodzić może — odparł krótko.
— Mój ojcze, to co ciebie obchodzi i mnie obchodzić musi, czyż możesz o tem wątpić.
— Twój przyjaciel — wybuchnął Herkner — nie okazał się wcale moim przyjacielem.
— Jakto mój ojcze — spytał Stanisław, rzucając mu jedno z tych spojrzeń, obciążonych całą potęgą namiętnych uczuć, co zdawały się odkrywać głąb jego ducha — powiedz mi co zaszło pomiędzy nami?
Zbliżył się do ojca błagalnie, ale on odtrącił go gwałtownie.
— Interesa moje nie zajmowały cię dotąd — wyrzekł surowo — chcę żeby i nadal tak pozostało, rozumiesz.
Stanisław w milczeniu spuścił głowę, nigdy jeszcze ojciec nie przemówił do niego w ten sposób, bo też pierwszy raz ośmielił się postawić mu pytanie. Prędzej lub później jednak chwila ta nadejść miała, siła okoliczności ciążyła nad obydwoma.
— Mój ojcze — wyrzekł jednak po chwili, party niepohamowaną żądzą zdobycia choć w części