Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 300.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

czuwał może, jakiej natury miały być te zwierzenia, i w stanowczym momencie zbrakło mu odwagi; wszystkie spełnione nieprawości podniosły chórem głos w jego pamięci, i stanęły pomiędzy nim a synem.
Ażeby on mógł powiedzieć „mów”, trzeba było mieć po za sobą sumienie czyste i życie nieskalane. Zamiast tego, Herkner położył na ramieniu syna ociężałą rękę i wyrzekł:
— Mam nadzieję, iż przyjdzie czas w którym porozumiemy się zupełnie, dziś jesteś bardzo młody Stasiu, burzliwy, niepohamowany w zdaniu jak młodość. Strzeż się podejrzanych sądów, szybkich postanowień, a nadewszystko strzeż się fałszywych przyjaciół.
Stanisław słuchał go boleśnie zraniony, on wyczekiwał z gorączkowem pragnieniem tego słowa którego ojciec wyrzec nie mógł, on chciał raz rozedrzeć tajemniczą zasłonę faktów, trapiących go we dnie i w nocy, zrozumieć dokładnie swoje położenie i przebaczyć wszystko temu ojcu, którego kochał całą siłą serca.
Odebrane rady nie mogły odpowiedzieć potrzebom jego, dźwięczała w nich daleko więcej ostrożność, niż czułość ojcowska. Herkner zrozumiał