Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 307.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wie wiernego stworzenia — on przeczuwa zamiary ludzi, i warczy na tych tylko, co mi chcą przykrość sprawić, a to pewno nie jest twoim zamiarem.
— O nie pani! — zawołała Ksawera.
I ośmielona tą łagodną uprzejmością, przestąpiła próg mieszkania, rozglądając się w koło uradowana.
Jej wątła postać i blada twarzyczka nosząca chorobliwe piętno, zwróciła uwagę Kazimiery zarówno jak wyraz dziecinnej ciekawości, z jaką patrzała na skromne sprzęty; więc wyrzekła przyjaźnie:
— Zapewne potrzebujesz czego, mów otwarcie moje dziecko?
— Oh! ja byłam pewną że pani jesteś dobrą, i dla tego tu przyszłam.
Kazimiera uśmiechnęła się mimowolnie, ze szczerego wykrzyku Ksawery.
— Nie dałam ci jeszcze na to żadnego dowodu, ale bądź spokojną, uczynię co będę mogła.
Te zachęcające słowa, nie zwyciężyły od razu nieśmiałości dziewczęcia, stała w miejscu, ogarniona atmosferą spokoju i światła przepełniającą