Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 320.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przekonania adwokata, a Ksawera uszczęśliwiona pożegnała nauczycielkę, do której już przylgnęła całem gorącem sercem.
— Widzisz pan — zawołała kobieta skoro zostali się sami — przedwcześnie ubolewałeś nademną, nawet w ścieśnionem kole w jakiem zostaję, mogę być użyteczną drugim.
On spojrzał na nią z pewną błyskawicą w oczach.
— I cóż ztąd — wyrzekł — że ta dziewczyna zwróciła się do ciebie jak kwiat do słońca, alboż to raz już tak było. Świat wmiesza się pomiędzy was, położy tu swoje nieubłagane veto, a ty daremnie przywiążesz się do niej, i cierpieć będziesz po jej stracie.
— Oh! gdybyśmy chcieli się tak zastanawiać nad prawdopodobnym końcem każdego szczęścia, powiedz czy dużo mielibyśmy chwil radosnych?
Była w tych słowach łagodna wymówka.
— Przebacz mi — wyrzekł Konrad — ty wiesz dobrze iż zawsze przebaczać mi musisz.
— Nie mam ci co przebaczać — odparła — czy sądzisz iż przestałam patrzeć w serce twoje, ale zkąd ci dzisiaj, ten nadmiar goryczy?