Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 321.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Z jednego — wybuchnął — zawsze z jednego źródła; gdy patrzę na ciebie chciałbym zmusić świat cały by cię wielbił, zamiast co....
— I cóżby mi z tego przyszło — przerwała — czy sądzisz że to mogłoby co przyrzucić do mojego szczęścia?
— Ja wiem żeś ty wyższa nad hołdy i pochwały, ale co ja to wówczas tylko byłbym szczęśliwym.
— Jesteś samolubem Konradzie — mówiła ze spojrzeniem co zadawało żywy fałsz wypowiedzianemu oskarżeniu.
— Jestem samolubem, niech i tak będzie, ale mów co chcesz ty nie jesteś na swoim miejscu Kazimiero.
— Każden człowiek jest na swoim miejscu — odparła z mocą — bo fakt każden jest wypadkową rozmaitych sił i danych składających się na wątek życia; tylko słabi i niedołężni zwalają wszystko na los lub okoliczności. Ja nie narzekam, ja czuję się zadowoloną, a skoro tak jest, któż ma prawo być trudniejszym odemnie?
— Ja Kazimiero, ja który znam cię dobrze, i wiem że nie umiesz narzekać, że masz w sercu skarby przebaczenia.