Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 349.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie znasz go?
— Nie.
— Wiadomość ta zaniepokoiła zacnego pana Leonarda, więc zwrócił się do żony.
— I któż to był u licha Tereso? — zawołał.
Ale ona zamiast odpowiedzi odwróciła się do zmarłego dziecka, obojętna na gniew męża, i na wszystko co ją otaczało.
Odpowiedź Michasi i groźne milczenie Teresy, niepokoiło go coraz więcej, czuł dobrze iż ze śmiercią Natalki, zmieniła się zupełnie atmosfera domowa; widnym tu był bunt milczący, przecież nie mniej gwałtowny.
— Gdzie masz klucze od komody — zapytał żony bez dalszych ceremonii, chcąc czem prędzej sprawdzić, czy papiery znajdowały się na swojem miejscu, bo pomimo wszystko, wierzyć nie mógł by ich kto ztąd mógł wykraść.
Teresa rzuciła mu pęk kluczy, z wyrazem nieopisanej pogardy i wstrętu. Zdawało jej się, że on profanował samą obecnością swoją, i każdem wyrzeczonem słowem, cichy sen śmierci dziecka.
Horyłło klnąc pół głosem, zaczął dobierać klucze, nie trafiając od razu na właściwy.