Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 366.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dzeniem tylko. Ty rozumiesz mnie, wiesz co czuję w tej chwili.
— Nie Stasiu, jesteś pod bolesnem wrażeniem i dla tego świat ukazuje ci się w barwach zwątpienia. Wierz mi jestem starszy od ciebie jakie lat dziesiątek, łamałem się z twardemi warunkami bytu, miałem do czynienia z rozmaitemi ludźmi, i mało w pośród nich spotkałem aniołów. Ale pomimo to nie zaszedłem nigdy w najgorszych chwilach moich tak daleko, by zwątpić o szlachetnych pierwiastkach istnienia, a choćbym nie spotkał ich w koło siebie, wierzyć muszę koniecznie w to, co leży w mojej własnej piersi.
— To co sumienie moje nazwało prawdą i obowiązkiem, musi takiem dla mnie pozostać pod karą upadku, chociażby nikt prócz mnie jednego, wiary tej nie wyznawał.
— Łatwo ci powiedzieć — odparł Stanisław z nieopisaną goryczą, nie napotkałeś nigdy fałszu, obłudy, ani nawet dwulicowych pojęć w sumieniu twoich najdroższych, nie byłeś zmuszony sądzić ukochanych; czyż nie doświadczyłeś tego, że sumienie inne jest w każdym nieledwie człowieku, że stanowisko jego zmienia się z oko-