Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 397.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

danych, stanowiący dla każdej myślącej jednostki, zagadkę i rozwiązanie zarazem.
Lekcye te przechodziły co chwila doniosłością roztrząsanych kwestyi, zwykłe granice wykładanego przedmiotu, sięgały niejako do jądra wiedzy; lotny umysł Ksawery wyciągał z nich zasady i poddawał je krytyce Stanisława, a śmiałość jej poglądów, zdumiewała go wzajem. Gdy mówił słuchała go wlepiając w niego wzrok chciwy i głęboki, zapadając czasem w zadumę, jak gdyby chciała od razu zrozumieć i przyswoić sobie, każde usłyszane słowo.
— Nad czem tak zamyśliłaś się pani — pytał ją dnia jednego, widząc iż zasłoniła rzęsami źrenice i pozostała milcząca z czołem wspartem na dłoni.
— Nad czem — powtórzyła — porównywam to czem byłam dawniej z tem czem stałam się dzisiaj, dzięki panu, dzięki wam — dodała obracając się do Kazimiery, która przy drugim stole kończyła tłómaczenie jakiegoś pilnego artykułu.
— Pani byłaś zawsze taką samą — zawołał Stanisław — od dnia w którym cię poznałem.
Wstrząsnęła głową z wyrazem niewiary i zaprzeczenia.