Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 403.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Powiedział to tak gwałtownie, dotknięty jakąś myślą bolesną, iż dziewczyna pochyliła głowę, a dwie łzy zamigotały na jej rzęsach.
— Widzę to — szepnęła — sprawiłam panu przykrość, ja nie chciałam tego uczynić wierz mi pan.
— Wiem o tem dobrze panno Ksawero, ale bądź spokojną, pani nie możesz sprawić mi przykrości.
Milczeli oboje ogarnieni niewysłowionem wzruszeniem, źrenice ich szukały i unikały się wzajem, na ustach plątały się słowa bezładne których wypowiedzieć nie mogli, czuli tylko wzajem że jakaś tajemnica leżała im na sercu, ale nazwy jej nie znali jeszcze.
— Pan jesteś tak dobrym — wybuchnęła wreszcie dziewczyna.
Nie mówiła ona tego co mówić chciała, tylko potrzebowała zwrócić się do niego ze słowem wdzięczności i zachęty.
— Ja nie wiem — odparł zmieszany — któżby nie był dobrym dla ciebie pani.
— Pan jesteś bardzo dobrym — powtórzyła z przekonaniem — pomimo to widzę często iż taisz