Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 407.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wem wysoka i charakterystyczna twarz Walnerowej.
Od chwili zerwania pożyczki której przewodniczył prawnik, nie miał z nią żadnych stosunków, dla tego też te niespodziane odwiedziny zdziwiły go niezmiernie, zrozumiał jednak że coś bardzo ważnego mogło jedynie sprowadzić do niego starą krewnę, ale zarazem że owe coś nie było wcale dla niej pomyślne, bo twarz jej zdradzała nadzwyczajne wzburzenie.
Na ten widok młody człowiek powstał spiesznie.
— Moja babko — zawołał — cóż to się stało?
Walnerowa potrzęsła głową.
— Oj stało się — powtórzyła — Bóg mnie skarał żem ciebie nie posłuchała.
Konrad uśmiechnął się mimowoli, idea Boga wmieszanego w prawne zatargi, pożyczki, procenta, wydała mu się komiczną, ale kobieta wytłómaczyła sobie opacznie ten uśmiech.
— Śmiej się, śmiej — wyrzekła — masz słuszność, nie chciałam ciebie słuchać i wpadłam w ręce łotrów.
— Niestety widziałem to.