Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 410.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A ci?
— Nie mają grosza przy duszy.
— Wiesz babko to szczególna sprawa.
— Oh! — zawołała ze łzami kobieta — po co ja tu jestem wmieszana!
— Uspokój się babciu, summa ta koniecznie zapłaconą być ci musi, pożyczyłaś ją według wszelkich form prawnych, i nie ty ją stracić powinnaś. Józef Sumski dopuścił się fałszerstwa na nim więc naprzód ciąży wina i odpowiedzialność.
— Ale kiedy on nic nie ma.
— Tu chodzi o jego imię, honor, dobrą sławę, znałem go dawniej, był to uczciwy chłopiec.
Stara kobieta trzęsła głową.
— Pytałam się o to — wyrzekła — był uczciwym dopóki się nie ożenił, ale żona wyrzuca pieniądze oknami i drzwiami, a piękna jak szatan, i on ją kocha. Alboż ty nie wiesz Konradzie ile to ludzi ginie przez takie kobiety?
Fakt ten zdarzający się codziennie był w istocie swojej nie zrozumiały dla młodego prawnika, nie pojmował on miłości, nie opartej na szacunku.