Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 450.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

spostrzegawczym, oceniła braki swego położenia, i broniła się po swojemu przeciw uciskającym ją koniecznościom.
Gdybyśmy w ten sposób zstąpili do głębi sumienia każdego winowajcy, jak mało z pomiędzy nich moglibyśmy uznać karygodnemi.
Kiedy Horyłło powrócił z doktorem, Józef miał silną gorączkę, i rzucał się niespokojny na łóżku, spoglądając w około błędnemi oczyma. Były to gwałtowne początki zapalenia mózgu. Lekarz przedsięwziął energiczne środki, zapisał lekarstwo i wyszedł obiecując powrócić wieczorem.
Teodora wysłuchała tego wyroku w ponurem milczeniu.
— I cóż będzie teraz? — spytał ją Horyłło gdy zostali sami.
— Właśnie myślałam o tem — odparła, przechadzając się ciągle po pokoju.
— Choroba to rzecz kosztowna — mówił dalej zacny pan Leonard, który miał widać osobiste widoki, cele lub korzyści, w przyśpieszeniu małżeńskiej katastrofy Sumskich.
Kobieta domyśliła się tego widać, bo spojrzała na niego uważniej i wyrzekła wskazując chorego.