Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 455.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mi popędami z któremi jest ono ściśle spokrewnione.
Powóz uniósł szybko ją i jej dolę daleko od Józefa, a Horyłło siedział przy jego łóżku, zacierał ręce z prawdziwem zadowoleniem, i wypełniał z dziwną gorliwością obowiązki dozorcy chorego, nie zapominając nigdy dać mu lekarstwa w oznaczonej godzinie, ani odmieniać lodowych okadów.
Życie Józefa było dla niego niezmiernie drogie, był przekonany bowiem, iż w obecnym stanie rzeczy ojciec jego nie zechce podnosić skandalicznej sprawki, jakiej się dopuścił jedynak, ale przeciwnie pokryje ją sankcyą swoją, rad że takim kosztem potrafi wyrwać syna ze zgubnego życia, w które był wplątany. Zgon jego mógł zachwiać tak pięknie obmyślane plany, a lubo Horyłło starannie ukrył się po za innych, wołał jednakże by sprawa ta zatartą została, więc czuwał nad postępem choroby, jak nad swojem własnem dobrem, aż do chwili w której stary Sumski uwiadomiony o niebezpieczeństwie syna, i wyjeździe Teodory, pośpieszył zająć jego miejsce przy łożu chorego.