Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 457.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wesoło pod jego przewodnictwem, i spaść pod koła owej fortuny, co mu tak długo sprzyjała.
Człowiek zostający pod takiem zagrożeniem, nie może być w dobrem usposobieniu; Horyłło jednak z obowiązków swego położenia, musiał spodziewanej burzy stawić niezachwiane czoło, i nie zdradzić niczem dręczącego niepokoju; wszak on odpłacał towarzyszom ich zaproszenia, ich obiady, śniadania, kolacye wiekuiście dobrym humorem i dowcipami, jeśli nie najlepszego gatunku to zawsze takiemi co rozśmieszały swobodne grono, i czyniły go wszędzie pożądanym gościem. Teraz jednak wesołość szła mu oporem, mimowolnie zamyślał się często, pragnął uciec od ludzi i módz przynajmniej spokojnie rozważać grożące muniebezpieczeństwa. Spokoju zaś nie mógł znaleźć ani za domem a tem bardziej też w domu.
Cicha i zahukana Teresa, po śmierci Natalki zamieniła się w rodzaj dręczącej zmory. Struna zanadto wyciągnięta pękła, a dawna jej trwoga męża, zamieniła się w nienawiść wyznaną i jawną. Ta niedołężna istota przyprowadzona do ostateczności, znajdowała tysiączne sposoby uczynienia Leonardowi nieznośnemi krótkich chwil, jakie zmuszony był przepędzać w domu. Zdawało