Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 458.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jej się że widmo biednego dziecka, ściga ją i dopomina się zemsty, a reszta dzieci stała się dla niej nagle obojętna.
Spędzała dnie całe nad opróżnionem łóżeczkiem, nie zdolna do żadnego zajęcia, nie zdolna nawet do tych codziennych zatrudnień matki rodziny, które kiedyś spełniała tak gorliwie.
Fortepian stał cichy i zamknięty, uczennice jedna po drugiej opuściły nieudolną nauczycielkę; Teresa znosiła to obojętna na wszystko. Materyalne potrzeby nie zdawały się ją dotykać, stała się rodzajem żywego automatu, i wówczas tylko odnajdywała siłę i wolę, gdy widok męża, obudzał jej wspomnienie i podsycał w piersi płomień nienawiści.
Michasia starała się zastępować matkę młodszemu rodzeństwu, i z konieczności zwracała się do ojca; od chwili jednak wydania owego fatalnego testamentu, Horyłło złagodniał znacznie. Zapewne poznał po niewczasie, jak może być szkodliwą nienawiść najniedołężniejszej istoty; zresztą nieszczęście zawieszone nad jego głową, odjęło mu zupełnie hardą pewność siebie, i kazało zawczasu szukać współczucia i punktu oparcia tam, gdzie nim najwięcej pogardził, w domowem