Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 465.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i drugi szedł drogą własnego rozumu, odrzucając kierunek spowiednika, jeden i drugi zaniedbywał pobożnych praktyk, którym całe życie poświęcała Anna, a przy tym głównym grzechu, wszystkie inne łatwo odpuszczone być mogły. Ojciec tylko winniejszym był z powodu, ze na zgubną drogę naprowadził syna, zresztą myśl Anny nie sięgała po za zewnętrzne formy; nie zapytała samej siebie nigdy, jakiej natury mogły być troski, ciążące nad czołem obydwóch, to wcale nie należało do niej, religijne tłumaczenie jakie nadawała tym troskom, wystarczało jej najzupełniej.
Zapewne Herkner nigdy nie życzył sobie by żona mieszała się do spraw jego, a jednak martwota jej względem nurtującej go rozpaczy była mu bolesną; nie mógł pojąć iż kobieta odsunięta od właściwego miejsca w rodzinie, wyrobić sobie musi inne radości i troski w miejsce tych które jej są odjęte. I myślał z goryczą, iż gdyby żona była zawsze dla niego tem czem być powinna, położenie jego byłoby może także innem.
Poczucie to było w najwyższym stopniu niesprawiedliwe, a przecież leżało w loice natury ludzkiej; Herkner rozmyślnie odsuwał Annę od