Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 466.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

współudziału w sprawach swoich, nie chciał mieć w niej natrętnego świadka lub doradcę, a jednak w obec dotykającej go katastrofy zrozumiał brak tego zbawiennego czynnika w rodzinie, i w duchu robił jej wyrzut ze zbytniego posłuszeństwa, a widok plastycznej twarzy żony wiecznie zatopionej w niewidzialnym świecie, stawał mu się coraz bardziej nieznośny.
Nad domem jego wisiał grom hańby, groziło mu więcej niż utrata życia, a ona nie troszcząc się o nic, pół dnia spędzała w kościele, a drugie pół wyszywała spokojnie ornaty i antepedya, jak gdyby to wszystko co go spotkać mogło było dla niej obojętnem zupełnie.
Nadszedł nareszcie dzień w którem brzemie jakie dźwigał stało się nieznośnem dla kapitalisty, wyczerpał wszelkie sposoby ratunku, na to co go czekało zgodzić się nie mógł, postanowił więc umrzeć i jednym rozpacznym czynem zakończyć fałszywe obliczenia życia. Czy tem samem miał zmazać spełnione winy? Herkner nie myślał o tem, nie był w stanie pojąć konieczności zadość uczynienia, i po prostu jako bankrut życia, krył się w nieznaną krainę wieczności, przed następstwami swoich postępków.