Strona:PL Waleria Marrené-O rolę 16.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   12   —

wody do świeżego udoju mleka i stawiając go przy ogniu.
— Jakto nic, czegóż dziewucha płakała?
— Bom ją zgadała, co dała mleku wykipiéć, a teraz muszę oto niezbierane jeszcze zagotować do klusek.
To co mówiła, było prawdą, przecież ojciec musiał zrozumiéć, że po za tą gospodarską szkodą kryło się coś innego, — wyrzekł więc, zwracając się do córki:
— O czemże ty myślisz?
Małgosia miała oczy spuszczone; czuła na sobie badawczy wzrok ojca, buntownicze myśli paliły się w jéj głowie, usta jéj poruszyły się, jakby chciała wypowiedzieć wszystko, co miała na sercu, ale strach uwięził jéj słowa w gardle.
— Pamiętaj sobie — zawołał ojciec, który zapewne wiedział więcéj niżeli chciał z razu dać poznać — żeby ci głupstwa nie chodziły po głowie! Pamiętaj, że pókim dobry — to dobry, ale niedoczekanie twoje, żebyś mi się z tymi zadawała, co na krzywdę moją dybią! Pamiętaj, od Jaśka wara, bobym was ubił oboje własnemi rękami!
Dziewczyna znowu nie odrzekła słowa, ale matka, lękając się gniewu Sochali, przerwała prędko:
— Na co tyle gadania? dyć tego i to mleko nie warte.
Sochala kiwnął rękę.