Strona:PL Waleria Marrené-O rolę 17.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   13   —

— Co tam mleko! czy to niema krów w oborze? Bierz sobie na uwagę to, co mówię, bo i o twoją skórę idzie. Od tegoś matka, żebyś dziewuchy strzegła, bo inaczéj...
Nie dokończył, zsunął brwi groźnie i siedział na ławie w milczeniu; w chacie było cicho, jakby makiem zasiał.


∗                         ∗

We wsi tego wieczora panował ruch niezwykły. Rodziny wysyłały synów swoich do losów, żegnały ich, gościły, naradzały się i pocieszały wzajemnie. Kobiety piekły chleby, gotowały kiełbasy lub jaki kto miał w domu przysmak dla odchodzących, bo nikt nie wiedział, czy wrócą; ojcowie ich i przyjaciele zgromadzili się w karczmie.
Karczma stała nad sadzawką, na wywyższeniu, zabezpieczona tym sposobem od jéj wiosennych przyborów, z ganeczkiem bardzo prostej budowy, podpieranym przez dwa drewniane słupki. Sień miała na przestrzał, drzwi jéj tylne wychodziły na kawałek rumowiska, pełnego bujnych chwastów i zielska. Rosły tam w tym gruzie złote dziewanny i jadowite blekoty, bujne osty i srebrne piołuny, a olbrzymie liście łopianów i głowy ich najeżone kolcami wznosiły się dumnie, dając schronienie całéj rzeszy kur.
Dawniéj była tu stajnia, dziś rozebrana, bo ktoby tu z końmi zajeżdżał; jeśli zaś trafiła się jaka fura, to stanęła na dworze, a konie jadły