Strona:PL Waleria Marrené-O rolę 33.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   29   —

Gdy to wypowiedział, w izbie zapanowało milczenie wielkie. Sochalina i Kozikowa wstrzymały oddech, Małgośka zaprzestała jęków, wszystkie oczy zwróciły się na gospodarza, który stał z głową pochyloną. Tylko z ciężkiego oddechu, tylko z rąk zaciśniętych można było widzieć, że odbywała się w nim ciężka walka, że cały łamał się w sobie.
— Ha! wyrzekł wreszcie niepewnym głosem — jeśli Jasiek dobry los wyciągnie...
Było to więcéj, niż kobiety spodziewać się mogły. Sochala już widać nie uchylał się od wydania córki za syna Kozika, sam zaś w siebie wmawiał, że jeśli Jasiek powróci, to snać już takie przeznaczenie; jeśli zaś wypadnie mu żołnierka, to on ze swojéj strony zrobił wszystko, co do niego należało.
Ale Noga na tem nie poprzestał.
— Jakóbie! Jakóbie! — wyrzekł, trzęsąc głową — czy to w waszéj komorze zbraknie pieniędzy na postaranie się o wybór dla Jaśka? Toć wiecie, że Jasiek nie powinien iść do wojska, jeno Ignac: tamtego sobie odnajdą, byle teraz postarać się o potrzebne papiery i Jaśkowi wybór wyrobić. Na to trza pieniędzy, których Kozik nie ma wcale... Jeśli Jaśkowi oddajecie córkę, toć go przyjmiecie za syna i powinniście postąpić jak z synem.
Cała chciwość Sochali obruszyła się na to. Zawziętości swojéj mógł zapomnieć, mógł dziewczynę oddać Jaśkowi, ale, chociaż go sobie tak upodobała, żeby on miał jeszcze uwolnić z wojska syna swego wroga, tego było za nadto.