Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 022.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Widzisz, wyrzekła, Ksawerka obiecała mi, że będzie rozsądną, że zniesie odważnie twoje oddalenie; a ja za to przywiozłam ją tutaj, żeby ci to sama powiedziała i uściskała raz jeszcze.
— Czy prawda, Ksawerko! moja droga Ksawerko! mówiła mama. A ja czułam, jak ręka, która mnie obejmowała, drżała. W tej chwili też przypomniałam sobie obietnicę, uczynioną pannie Bronisławie i chociaż mi serce biło mocno i łzy cisnęły się do oczów, chciałam jej dotrzymać.
— Powiedzże mamie, wyrzekła panna Bronisława, coto we dwie uradziłyśmy po jej odejściu.
Mama odgarnęła mi włosy na czole, jak to zwykła była robić i popatrzyła mi oczy z takim wyrazem, że nabierając męstwa zawołałam, rzucając jej się na szyję.
— Mamo! nie martw się, jedź — zobaczysz, ja tutaj będę grzeczną, będę słuchać panny Bronisławy, będę się uczyć, będę się bawić...
Mówiłam coraz prędzej nie zatrzymując się, bo czułam, że się rozpłaczę, i starałam się koniecznie łzy połknąć. Jakoś mi się udało. Mama uściskała mnie, a przytem uśmiechnęła się tak mile, iż zrozumiałam, że była bardzo zadowoloną, ja też w tej chwili uczułam się daleko mniej nieszczęśliwą niż dotąd.
Panna Bronisława zaczęła mówić, jak to