Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 034.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Poszłyśmy na śniadanie, herbata nie smakowała mi wcale, w domu gotowano mi zawsze to kluseczki, to kaszkę, to mleko i tutaj prosiłam o mleko, ale mleko warszawskie zupełnie miało inny smak niż mleko, do którego w Topolnicy przywykłam, zostawiłam całą prawie filiżankę. Kocia tymczasem zapijała je, śmiejąc się w najlepsze i gryzła wesoło rogalik, spoglądając na mnie z całą wyższością swoją!
— Ta mała grymasi i będzie głodna, mówiła.
To słowo „mała” przyprowadzało mnie do rozpaczy.
— Dla czegóż nazywasz mnie małą, zapytałam rozgniewana, jesteśmy równego wzrostu.
— Co tam wzrost, odparła, jestem starszą od ciebie, a w każdym razie starszą pensjonarką.
I podniosła nosek do góry z taką pewnością siebie i poczuciem swojej wyższości, że nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Weszłyśmy do klasy, gdzie przybyło bardzo wiele przychodnich uczennic i rozpoczęły się lekcyje.
Siedziałam na jednej ławce z Marynią, która, chociaż nie nazywała mnie „małą” i nie przygniatała swoją wyższością, opiekowała się mną serdecznie.