Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 064.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Sądziła, że panna Helena będzie tem przerażona i że pójdzie zaraz do przełożonej z alarmującą wiadomością, bo w domu babcia, ciocie, domownicy użalaliby się nad nią na wyścigi, pytając co jej przyrządzić, do czego ma ochotę. Panna Helena tymczasem wstała najspokojniej a przełożona, która siedziała ze starszemi pensyonarkami przy innym stole, nawet nie zauważyła, że ona nic nie jadła.
Tu już zdumienie Mani granic nie miało „Jabym tu mogła umrzeć z głodu, a niktby nawet nie zatroszczył się o to” — pomyślała z największem oburzeniem. Jednocześnie zrobiło jej się bardzo żal własnej osóbki: wyobrażała sobie, jakby to było, gdyby ona umarła; jak to się zmartwią babcia, ciocie nawet ojciec okrutny, który ją tu odwiózł i przez całą drogę opowiadał, jak jej tu dobrze będzie. Nieraz na wsi przykrzyło jej się bawić i uczyć samej jednej, często żałowano jej z tego powodu. I ona zawsze pragnęła mieć koleżanki, tylko nie przyszło jej na myśl, że koleżanki nie zwrócą na nią szczególnej uwagi: one tak dalece nie miały serca, że nawet śmiały się z niej.
Domyślała się tego, bo kiedy zadąsana siedziała w kącie, mówiły coś przyciszonym głosem, spoglądając na nią.