Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 077.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

rzeczywiście zdolną, a przytem chciała zatrzeć złe wrażenie wczorajszej sceny, bo zdawało jej się, że w każdem spojrzeniu, na siebie zwróconem, w każdym uśmiechu było szyderstwo. Zapytana raz i drugi odpowiedziała dobrze.
A że w podobnych razach o pierwszy krok jest najtrudniej, bez niechęci poszła na spacer, a na obiad wróciła w dobrem usposobieniu. Nie smakowały jej wprawdzie niektóre potrawy i przebierała je na talerzu, ale już nie odsuwała ich z jawnym wstrętem, a że była bardzo głodna, skosztowała nawet potrawki z ryżem, na którą w domu patrzeć nie mogła, i przekonała się, że to rzecz wcale niezła.
Po obiedzie sama przyszła do panny Heleny prosić o pomoc, przy odrobieniu zadania arytmetycznego, bo, co prawda, arytmetyka zawsze była jej słabą stroną. Panna Helena wytłómaczyła tak dobrze o co chodziło, że odrazu rozjaśniło jej się w głowie. Bez wahania powiedziała to pannie Helenie, a ona odrzekła, że dopomagać jej będzie najchętniej, dopóki sama sobie rady dać nie potrafi.
To bardzo Manię ucieszyło, bo arytmetyki bała się najwięcej, a ciocia Emilka miała zawsze z tym przedmiotem największą z nią biedę.
W następującą niedzielę, Mania napisała