Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 084.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Uczył ich już lat kilka. Wzrastały, rozwijały się pod jego kierunkiem, znał doskonale usposobienie, zdolności, charakter każdej z nich. Wiedział, że Lutka Bolińska chociaż rumieniła się po uszy i jąkała kiedy ją było wyrwać, umie lekcje doskonale, tylko trzeba ją ośmielić. Nie tak jak Reginka Wister, która nieustannie wysuwa się naprzód, o niczem nie wątpi, unosi się tylko na ławce by zwrócić na siebie uwagę, szepcząc z błagalnem spojrzeniem: „Ja powiem, ja, ja” a gdy ją zapytać, najczęściej odpowiada ni w pięć ni w dziewięć. Wiedział, że Józia Palczyńska jest niepoprawną gadułą, mówi nieoględnie co tylko jej ślina przyniesie na język, i często tym sposobem sobie i drugim przykrość uczyni, że Bronia Szarska miała równie dobre serce jak głowę, myślała zawsze o drugich, nigdy o sobie.
Pan Horyński miał doskonałe oczy, słuch równie doskonały, dostrzegł zaraz, gdy która panienka przy wydawaniu odczytywała książkę lub kajet, rozłożony przez usłużną koleżankę w odpowiedniem miejscu; pochwycił zaraz szept podpowiadania i wiedział z góry która go najwięcej potrzebuje i która najlepiej tę czynność wykonywa.
Zdarzyło się raz, że Zosia Lutkowska bez omyłki wyrecytowała lekcję, którą kładła jej w ucho siedząca za nią Bronia Szarska. Pan