Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 096.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Panna Helena zwracała na nią pilną uwagę, bo domyślała się tego, co zaszło, a utwierdziła ją w domysłach rozmowa Bronki z Janką, która przypadkiem wpadła jej w ucho.
— Ja nie mogę... ja tak nie mogę... mówiła z płaczem prawie Janka, wszyscy mnie chwalą, a ja o mało się ze wstydu nie spalę.
— Chwalą cię, no proszę, odparła szorstko Bronka, a ja ciągle tylko słyszę wkoło: „Panna Grzelska z trójki zjechała na dwójkę.” „Panna Grzelska opuściła się na nic.” Oj ty, ty, dzieciaku, dodała zupełnie innym, serdecznym głosem, bądź że choć raz rozsądną.
Bronka była młodsza od Janki, jednakże oddawna roztaczała nad nią opiekę, bo była dużo więcej rozwinięta i stanowcza. Uściskała Jankę, ażeby ją do reszty uspokoić. Ale Janka była uparta i kiedy jej co w głowę weszło, nie łatwo dała się przekonać.
— Widzisz, mówiła przez łzy, ja się uspokoić nie mogę. Czuję, żem źle postąpiła. Kiedy mnie kto chwali, to jakbym ciebie okradła.
— Jest też o czem myśleć, oburknęła się Bronka. Pomyśl, że ja ci te wszystkie pochwały daruję, darowałem zgóry, i to z całego serca i cieszę się, że je otrzymujesz. To jakbym ci darowała rzecz jaką, książkę, album, szkatułkę, lub coś podobnego.